poniedziałek, 28 października 2013

Jak to jest mieć czwórkę...dzieci.

Ja tego nie wiem i nikt, kto tego nie doświadczył. Zrobiłam research wśród mam blogujących. Może któraś ma więcej niż jedno, dwójkę dzieci? Nic nie znalazłam, albo za krótko szukałam. Blogujące mamy, właścicielki blogów parentingowych - to matki pojedynczego dziecka, ewentualnie jak ja, dwójki dzieci. To ostatnie to już ewenement. Nie mówię, ba! o trójce dzieci.

Źródło

Ostatnio rozmawiałam z kolegą z pracy, który ma tę czwórkę. Młody człowiek. Nie przekroczył, na moje oko, czterdziestki. Oto co mi powiedział:
-Słuchaj, jest super. Planowaliśmy mieć czwórkę. Najpierw dwójkę w krótkim odstępie czasowym; najstarsza ma 8 lat, potem 6 lat. A następnie odstęp 3-4 lata. 
I mamy 2,5 i roczne dziecko.
- I jak - pytam - dają ci się wyspać? chociaż w weekend...
- Jasne. Młodsze budzi się, to starsze przygotowywują mu mleko, potem ubierają. A ja z żoną mam dwie godziny dodatkowe snu. Robią śniadanie. Wiesz, dzieci to inwestycja. Najlepsza inwestycja.Uczysz je, i to się opłaca...
Trzecie i czwarte to jak: copy- paste pierwsze i drugie.

Na luzaka. Czwórka. Ot co. Nie mają niańki. Sami wychowują. Można? można.
A my narzekamy, jak to jest z jednym dzieckiem ciężko. W porządku. Prawda. Też nie mogłam się ogarnąć przy pierwszym. Mam teraz drugie; 1,5 roczne. Na początku trzeba przorganizować system, a potem jest tylko lepiej. Dzieci, które mają rodzeństwo są szcześliwsze, weselsze na co dzień. Nie twierdzę, że te, nie posiadające rodzeństwa są smutne!  
Na co dzień, widzę jak Młody jest wpatrzony w Starszą Siostrę. Kłócą się, a zarazem przepadają za sobą. Bawią się. Uczą się wzajemnie od siebie i siebie.
Cieszę się, że mamy drugiego maluszka. Bardzo się cieszę, że mamy dwójkę. Jest wesoło, gwarno i raźnie w domu.

-

niedziela, 20 października 2013

Nie chcę już oglądać bajek w telewizji

Nie chcę już oglądać bajek w telewizji! Zadeklarowała moja córka wczoraj. Dlaczego? Sama byłam zdziwiona. 
Wieczorem Maja ma swój rytuał. Śledzi losy stepującego konia Marvina i Małego Misia na jednym z programów dziecięcych. Ta druga bajka wydawała mi się najbardziej przyjazna dla dzieci pod każdym względem; spokojne kolory, postacie i fabuła. Przeciwieństwo wrzaskliwych bajek typu: my little pony czy klub myszki miki. Chociaż akurat tą drugą lubię, bo jest edukacyjna i interaktywna.

Źródło

Ale do rzeczy. W pewnym momencie oglądania Małego Misia, Córka krzyczy: mamo wyłącz tą bajkę! mocno się zdziwiłam. Małego Misia? Szybko zerknęłam. No, nic się nie dzieje. Fabuła toczy się wolno jak ślimak.
Mamo, mamo wyłącz!!! Nie chcę już więcej oglądać tej bajki! żadnej bajki!
Pytam, co było takiego przerażającego w niej? Podobno Tata Miś zrobił jakąś straszną minę i przestraszył Małego Misia.
Tylko to? myślę sobie. Przecież nie raz zdarzyło jej się oglądać bardziej przerażające bajki, filmy dokumentalne o dinozaurach, czytać do snu bajki o dinozaurach o tym jak się wzajemnie pożerały - i to nie robiło na niej  wrażenia. 
Ale wczoraj?! Mały Miś? Taka bajka ją przeraziła? Może sama bajka nie, ale epizod w bajce, kiedy Mały Mis przestraszył się własnego Taty. Myślałam, że mojej Mai ostatnio nic nie jest w  stanie przestraszyć. Pogratulawać twórcy tej bajki. 
Nie widziałam jej na necie. Trudno mi ją zlokalizować. Najprawopodobniej był to 33 odcinek. No cóż, to było wczoraj, zobaczymy dzisiaj jak będzie. Pewnie zaraz usłyszę: mamo włącz mi bajkę. No, włącz, przecież jestem dzieckiem, a dzieci oglądają bajki. Mai stały tekst:)

wtorek, 8 października 2013

Dinozaury z papieru. Zajęcia plastyczne w bibliotece.

I znowu to samo! Jak czasem mawia moja Córka. Jak mogłam odmówić pójścia na  kreatywne zajęcia plastyczne? A może Młodszy Brat skorzysta?
Maja pod nadzorem mamy i pani bibliotekarki, która kieruje zajęciami, dzielnie wycinała dinozaury, przyklejała skrupulatnie malutkie, ozdobne kółeczka, tylko Hubert szukał innych wrażeń.




Na początku zajął się rozglądaniem i badaniem terenu, jak przystało na dziecko w jego wieku. Po chwili jego wzrok przyciągneła tubka kleju. Całe szczęście zamknięta.
To nic nie szkodzi. Było to wyzwanie. Otworzył sobie. Co było dalej, można sobie wyobrazić.
Chwilę potem odkrył, że są drzwi wyjściowe i można przez nie wyjść. Atrakcji na korytarzu biblioteki nie brakowało. I obrotowy fotel i wiele innych ciekawych rzeczy.
Maja wykańczała swoje papierowe dinozaury, a Hubert szukał wrażeń.




Kolejne dinozaury w domu:)

I tak minęło nam popołudnie. Na pewno wrócimy na kolejne plastyczne zajęcia.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Pink Transparent Star